4. Ostatni dzień marca

Ahoj wszystkim!

My jako ranne ptaszki

Kolejny dzień oznacza kolejne przygody! Wydawało nam się, że wczorajszy dzień zaczął się wcześnie… Dzisiejszego ranka ruszyliśmy o 6 rano na spotkanie z nowo poznanym księdzem Dawidem Bendowskim (Jeśli czytaliście co działo się wczoraj to możliwe, że pamiętacie wcześniej wspomnianego księdza Dawida). Ksiądz studiuje w Rzymie od października, więc zna to miasto dobrze i pokazał nam krótszą drogę do Watykanu. Początkowo miałyśmy wybrać się tam pieszo, ale pomysł, aby wstać godzinę później i pojechać metrem bardziej się nam podobał. Byłyśmy bardzo wdzięczne księdzu, bo dodatkowo sprezentował nam bilety 🙂

Do Bazyliki św. Piotra weszłyśmy bocznym wejściem przez zakrystię i następnie udałyśmy się do grobu św. Jana Pawła II, gdzie udało nam się usiąść w pierwszych ławkach! Msza w języku polskim zaczynała się o 07:10 i była transmitowana przez Radio Watykańskie. Na samej Mszy było koło 200 osób, a celebrowało ją 45 księży.

Podczas spaceru po Bazylice Oli i Kasi przypomniały się wspomnienia z doświadczenia z Lublina :))

Lublin 2020 vs Rzym 2022
Niektórzy mieli inne miłe wspomnienia.

Po Mszy zjedliśmy prawdziwe włoskie śniadanie! Cappuccino z Corrnetto! Corrnetto to specjalny rogalik zrobiony z ciasta francuskiego pochodzącego z Włoch, a do tego cappuccino, które pije się we Włoszech tylko do śniadania. Spędziliśmy bardzo miło czas, a potem pożegnaliśmy księdza, który poszedł na zajęcia na studia.

Dodatkowo udało nam się zadzwonić na placu św. Piotra do biskupa Szymona, który jest opiekunem naszego koła. Serdecznie go pozdrawiamy!

Kolejnym punktem naszej dzisiejszej wyprawy z polecenia księdza Dawida była Bazylika św. Pawła Za Murami, do której również wybraliśmy się metrem. Nie obyło się bez małych wpadek… Ania miała nieważny bilet, a my nie mogłyśmy znaleźć naszej stacji, ale jakoś się udało!

Sama Bazylika była przepiękna i było w niej bardzo mało turystów, dlatego pozwoliłyśmy sobie na chwilę zatrzymania. Usiadłyśmy i wspólnie odmówiłyśmy różaniec misyjny.

W drodze powrotnej doszło do nieoczekiwanego spotkania z matką założycielką sióstr Gorzelanek. Siostra opowiedziała nam o swoim zakonie w Rzymie oraz o swoich hindusko-niemieckich korzeniach. Siostra używała wyjątkowo trudnego i szybkiego języka przez co z trudem się z nią dogadałyśmy. (oczywiście żartujemy)

Matka założycielka Gorzelanek

Po za tym udało nam się znaleźć wyjątkową szopkę w postaci grzyba 🙂

Jak na zamierzonym obrazku widać pogoda dzisiaj była dość wietrzna i deszczowa.

Natomiast wieczorem po pracy wybrałyśmy się na miasto. Kierowałyśmy się złotą poznańską zasadą; najpierw słodkie, potem słone, później znowu słodkie. Wybrałyśmy się na włoskie wypieki takie jak bułka drożdżowa z bitą śmietaną lub ciastka z kremem pistacjowym.

Następnym miejscem odwiedzonym przez nas miejscem była pizzeria z pizzą na kawałki. Jadłyśmy pizzę z mortadelą i pistacjami, serową, ziemniaczano-cebulową oraz z anchois.

Wracając zahaczyłyśmy o lodziarnię, którą poleciły nam siostry. Jadłyśmy tam sorbet pistacjowy oraz zwykłe lody pistacjowe (to dwie różne rzeczy!).

To był bardzo dobry dzień pełen wartościowych rozmów i dobrych ludzi. Nie zabrakło w nim miejsca na wspólną modlitwę oraz wygłupy 😀

Dodatkową atrakcją wieczoru było wydobywanie naturalnego skrętu włosów (dla czytających panów chodzi o loki). Polega to na specjalnej metodzie mycia włosów, której tajniki zna Ola. Naszym królikiem doświadczalnym została Ania, która w trakcie zabiegu łudząco przypominała Quasimodo dzwonnika z Notre-Dame.

Dobrego wieczoru!

Adiooos! Tak to znowu ja Emilia

PS Jeśli ksiądz Dawid to czyta niech wie, że zadzwoniłyśmy gdzie trzeba.

One thought on “4. Ostatni dzień marca

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *