Mało taktycznie, bo niedziela wieczór – humor zepsuty

…ale nie chcąc naszych Kochanych Czytelników 3mać (wink wink) dłużej w napięciu, czy żyjemy, czy doświadczenie trwa, et cetera, et cetera – wrzucamy wpis w formie rozdzierająco zubożonej przez brak zdjęć. Nie mamy niestety dziś tej możliwości załączenia zdjęć (a dlaczego, zapewne Ola jutro Wam wszystko wyjaśni! a może i nie?) ale w ciągu najbliższej doby – mamy nadzieję – zedytujemy i zilustrujemy nasze piątkowe poczynania w formie przystępnej dla oka. Póki co, by Was zbytnio nie trwożyć:

I TU MIAŁ SIĘ ZNALEŹĆ WPIS WCZORAJSZY ALE WORDPRESS NA TELEFONIE TO ŚCIEMA I TROSZKĘ NIE NADĄŻYŁYŚMY

Odświeżajcie więc nadal, jutro pojawią się tu zapewne kolejne dwa wpisy, zaś tymczasem z dedykacją dla Anety B., a także Serdecznego Tomka emigracyjny wiersz Miłosza. Jeśli pragniecie być pozdrowieni bądź obdarzeni wierszem, zapraszamy do kontaktu.

Dar

Dzień taki szczęśliwy.
Mgła opadła wcześnie, pracowałem w ogrodzie.
Kolibry przystawały nad kwiatem kaprifolium.
Nie było na ziemi rzeczy, którą chciałbym mieć.
Nie znałem nikogo, komu warto byłoby zazdrościć.
Co przydarzyło się złego, zapomniałem.
Nie wstydziłem się myśleć, że byłem kim jestem.
Nie czułem w ciele żadnego bólu.
Prostując się, widziałem niebieskie morze i żagle.

Berkeley, 1971

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *